Koło mostu stał chłopak - wysoki, szczupły blondyn.
Dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem, nagle zaczęła krzyczeć:
- Co ty robisz?
- Nic, nie ważne! - krzyknął zdenerwowany
- Ważne, nie rób tego. - zdziwienie i stanowczość
- Mam dość trosk i problemów, tu na ziemi.
- Masz całe życie przed sobą.
Odwrócił się. Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Mam tego dość!
- W czym rzecz?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Chcę Ci pomóc.
Chłopak chwycił ją delikatnie za rękę.
- Moja mama ... - zaciął się, spojrzał na nią smutną miną - ... no więc ona zawsze była dla mnie barrdzo dobra. No ale.. No.. Ona zmarła w tamtym tygodniu. Ja praktycznie nie mam rodziny. Mam starszego brata, ale on mieszka w Ameryce.
- A tata? - zapytała ze zdziwieniem
- On. On mnie nigdy nie tolerował. Ogólnie całe życie powtarzał mi jak ja mu przeszkodziłem w planach i wgl. Kiedy mama zmarła zaczął się nade mną znęcać. Dzwoniłem do brata ale też mnie nie chce.
W szkole też nie daję rady. Co ty byś zrobiła?
- Nie wiem, nigdy nie miałam takiej sytuacji w rodzinie. Współczuję Ci.... - przerwała - Ale poczekaj! Przecież możesz mieszkać u mnie, rodzice na pewno nie mieli by nic przeciwko.
- Nie chcę Ci robić problemu
- To żaden problem, raczej przyjemność
- Jesteś cudowna, ale.......
Jesteście ciekawi co dalej? Następne opowiadanie już nie długo!
Jesteście ciekawi co dalej? Następne opowiadanie już nie długo!
Dziękuję za komentarz. Szkoda,że dawno nic tutaj nie pisałaś..:(
OdpowiedzUsuń